To była piękna scena nad Stawem. Niebo było jasnoniebieskie, a słońce świeciło na falującą powierzchnię wody. Małe dzikie kwiatki, które rosły wokół stawu, kiwiały się na delikatnym wietrze, a wysokie, eleganckie trawy rosnące wzdłuż brzegów pochylały się nisko, jakby chciały zobaczyć piękny obraz, który tworzyły w wodzie.
Wokół krawędzi stawu krążyły kaczuszki, zbierając śniadanie. Ale jedna mała kaczuszka stała sama, wpatrując się w swoje odbicie w wodzie.
„Moje, jakie jesteś duża, to pewne!” zakwaczyła z zaskoczeniem. „Nie, to inna kaczuszka; to dokładny obrazek mnie, a jeśli ja to zrobię, to ona też to zrobi.” Obróciła się, aby zobaczyć, czy mogłaby dostrzec drugą stronę nowej kaczuszki.
„To bardzo dziwne,” pomyślała Daisy. „Nigdy wcześniej nie zauważyłam nowej kaczuszki na stawie. Myślałam, że jestem jedyną. To bardzo ciekawie, rzeczywiście.”
Wtedy jej mama zawołała: „Daisy! Daisy! chodź na swoje śniadanie.”
„Już idę, mamo,” zakwaczyła Daisy. Ale spojrzała jeszcze raz, zanim się odwróciła, i o rany! nie było żadnej innej kaczuszki, tylko obrazek samej siebie, w który się wpatrywała.
Wszystkie inne kaczuszki pływały wokół stawu; niektóre brodziły w wodzie, tworząc piękne, okrągłe fale swoimi małymi nóżkami. Inne miały wyścig, podczas gdy dwie lub trzy nurkowały tak głęboko, jak to tylko mogły.
„Nie mogę pływać sama; nie mogę nawet popłynąć tak daleko, jak chcę, sama,” zakwaczyła Daisy. Ale podeszła, aby sprawdzić, czy może być użyteczna dla swoich braci i sióstr.
„Och, zabierzcie mnie ze sobą! Zabierzcie mnie ze sobą!” krzyknęła Daisy, wyciągając szyję w ich stronę. Ale one tylko zakwaczą „Nie; na pewno zostaniesz z tyłu,” i poszły, nawet nie czekając, czy mała Daisy pójdzie za nimi.
Czuła się bardzo smutna.
„To było bardzo niegrzeczne z ich strony,” powiedziała Daisy. „Ale jestem na stawie i nie zostanę tu sama, tak długo, jak jest jakaś iskra nadziei. Znajdę ich, zapewniam! Więc idę!”
I tym samym wykonała krok naprzód i z całą siłą wpadła do wody, mając świadomość, że kiedy już znajdzie się tam, będzie mogła łatwo zanurzyć małe nóżki i płynąć z głową nad wodą aż do brzegu.
Ale co to za uczucie, które czuła narastające z każdej strony, na całej głowie. Pozostała coraz niżej, ale Dennis, Wodny Szczur, podpłynął do niej.
„Daisy, Daisy! Co ty tam robisz, moje dziecko?” wołał. „Zmokniesz do suchej nitki.”
„Weszłam do stawu,” zakwaczyła Daisy. „Och, wyciągnij mnie stąd!”
„Nie sądzę, abyś była teraz w jakimkolwiek niebezpieczeństwie,” powiedział Wodny Szczur. I mówiąc to, odwrócił się i popłynął dalej.
Ale po odejściu Szczura, Daisy usłyszała, jak ktoś inny przechodzi przez krzaki, a hałas wielu małych gałązek i patyków łamanych i zmiatanych na bok, oraz gruby głos nagle ryczący na nią: „Czy wiesz, że zamokniesz do suchej nitki?” I zanim Daisy zdążyła odpowiedzieć, obok niej głośno szczekał duży, kudłaty pies, nazywany Taffy.
„Chcę dostać się na drugą stronę,” zakwaczyła Daisy.
„Ah! Ah! Gdybym mógł, szybko bym cię przeniósł,” powiedział Taffy. „Za głęboko dla mnie. Ale jeśli usiedzisz spokojnie, obejdę i spróbuję się z tobą spotkać.”
„Och! Nie masz pojęcia, jak mnie przestraszyłeś,” usłyszała słabą odpowiedź z drugiej strony stawu, „ale czuję się nieco lepiej dzięki temu. Ledwo mogłem uwierzyć własnym oczom wcześniej.” A wtedy Daisy odkryła, że ten głęboki głos to tata, a słaby to biedny stary dziadek Kaczor.
„Pójdę na koniec stawu i spróbuję się tam z tobą spotkać,” powiedział Taffy, i pobiegł, aż dotarł do brzegu stawu, gdzie mógł wyjść bez moczenia swoich małych białych nóżek. Potem pobiegł do końca stawu, a kiedy Dziadek i Tata go zobaczyli, krzyknęli: „Taffy! Taffy! przybyłeś? Och, Taffy! Taffy!”
A potem Daisy zakwaczyła: „Taffy! Taffy! przybyłeś?” Ale Wujek Robert, brat Mamy, machał kijem i odpędził go, a kiedy Taffy przyszedł sprawdzić, czy jest znowu po stronie Daisy, Tata, Mama, Claire i stary Wujek Robert przywitali go, a jego dwie małe nóżki biegły najszybciej jak mogły, aż odkrył, że płynie z powrotem.
Trochę później zobaczył Dennisa, Wodnego Szczura, i małą kwaczącą Daisy w pobliżu odcinka stawu koło „leddów”; zwracając uwagę na wszystkie drzewa, krzewy i kwiaty, które płynęły z wiatrem znacznie szybciej, niż by sobie tego życzyły, przeskoczył bez chwili wahania, a trzęsąc wodę z futra, powiedział: „No cóż, czego chcesz?”
A wtedy Daisy zawołała: „Wyciągnij mnie! wyciągnij mnie! Nie mogę płynąć pod wietrze.”
A słysząc to, Dennis powiedział: „Nie jesteś teraz w niebezpieczeństwie.” A mówiąc to, nigdy więcej nie zaprzątał sobie głowy Daisy, i bardzo rzadko ponownie płynął z wiatrem.
„W takim razie popłynę pod wiatr,” powiedziała mała Daisy, i bez czekania na „tak” ze strony Taffy’ego „Dzień dobry” odwróciła głowę, niestety, obróciła ją w stronę bagna i tak przekroczyła lodowisko do gniazda, gotowa uderzyć Taffy’ego w głowę.
Daisy odleciała, a Taffy się śmiał, a Dennis powiedział: „Musisz teraz użyć swoich małych nóżek.” A tam Daisy miała żniwa wesołych skowronków nad wodą, a będąc rodzajem majsterkowicza, wciąż zastanawiała się, jak i z jakiego ujścia kupi sobie słomę blisko stawu.
„Uważaj, zamokniesz do suchej nitki, jednak dostaniesz Parę-kółek, ale nie mogę, kaczuszko Taffy. Wuuu! to wygląda na to,” powiedział szczur, przyglądając się rurze do pipowania wdowy Rogers i wiedząc doskonale, że nigdy nie używała jej, kiedy była trzeźwa, a zawsze siadała żarliwie i bezładnie, gdy trzymała ją pod lewą pachą, nie zauważając jak bardzo była stara.
Około pół tuzina kaczuszek podążało za nią blisko, a w chwili, gdy stanęła, szybko miały głowy pod wodą i próbowały błota, aż tak daleko jak Walworth, kiedy Mama i reszta kaczuszek polazły do nich.
„Wyglądasz smutno, kuzynko Gęsi,” powiedziała Mama Kaczka.
„To miło z twojej strony, że to zauważyłaś,” powiedziała Kuzynka Gęś, chowając trochę głowę i spoglądając na Dennisa, aby sprawdzić, czy nakazał im obojgu odejść. Ale on tego nie zrobił i wszyscy popłynęli spokojnie.
„Dokąd zamierzacie iść?” zapytał Sędzia Gęś, napinając swój głos. „W środku rzeki jest 10 do 1, ale będzie znacznie więcej miejsca na każdym brzegu i będziesz mogła stanąć na lądzie od czasu do czasu.” I to, co zauważył opiekun, było całkiem prawdą. Ale mimo to wybrali środek rzeki.
Dennis powiedział, że to wstrząsające, że jej historia powinna być spisana, gdyby chude, opuszczone chaty wypływały i miały swoje zasłony, aby dotykać gorących brzegów. „Na pewno gdzieś tu znajduje się wzniesienie,” powiedział do Sędziego z przezroczystych materiałów.
Gdzie zatem, jednakże, w pobliżu Topazu, ale daleko, daleko poniżej czerwonych, ziewających Ust Wampira.
Ale Taffy powiedział, że jego broda też była Sosą z kręconym wiązem, w które wymierzył w starego M. Blowharda, ale takie zgniecione, zgniłe jabłka zostały wesoło powieszone, by wyschnąć w jego własnym.
Dennis powiedział, że rzeka ciągle ryczała jak Walworth i wezbrała jak jeden z pijackich powozów Wdowy Rogers; i tylko żalić Daisy, by zmierzała do pompy i koła.
Tak więc dryfowali przez chwilę, a następnie spróbowali z popem kierować; ale, jednak, szybko zgodzili się czekać i w setkach gęsi na nią.
Na koniec Dennis powiedział, że zastanawiał się, dlaczego wszystkie niegrzeczne kaczki płyną w stronę brzegu i postanowili spróbować.
Lądowali tutaj, a dlaczego miałbym pływać w błocie i wodzie w rowie tam, gdzie tuż obok Uniwersytetu można było znaleźć lepsze kwatery na tarasowym brzegu podium z flagą?
A gęś przeplotła się. Bo niewiele również miałoby minąć przez jej głowę, gdyż te koronkowe konie połyskiwały z połowy otwarte.
I zamazując kompas, od razu wzięli to sobie do serca “Teraz we wszystkim nie będziemy radośni. Ale co jest ponad,” powiedział sesja ponownie przez żabę, która pół szła, pół toczyła się w gęsinowym stylu.