Dawno, dawno temu, w magicznym lesie pełnym kolorów jesieni, mieszkała mała niedźwiedzica o imieniu Betty. Betty była mniejsza niż wszystkie inne niedźwiedzie w jej rodzinie. Podczas gdy jej rodzeństwo wspinało się na drzewa i goniło motyle, Betty siadała i obserwowała, zastanawiając się, czy kiedykolwiek będzie tak odważna jak oni. Każdego dnia czuła, jak jej serce bije mocniej, gdy widziała inne niedźwiedzie zgłębiające coraz dalej las. “Ach, na pewno tam na zewnątrz jest cudownie,” myślała. Ale każdej nocy, gdy wracały, czuła ból w sercu. Widzisz, Betty pragnęła również odkrywać świat, ale bała się, że jest po prostu za mała.
Pewnego rześkiego poranka, mama Betty powiedziała do niej: “Jutro, kochanie, chcę, abyś podążała za niebieskim strumieniem aż do wodospadu. Twoja siostra będzie cię eskortować do wielkich dębów, a potem będziesz całkiem sama. Ale dasz radę! Wiem, że dasz!” Betty poczuła drobny dreszcz strachu. Co jeśli spotka dzikiego tygrysa lub ogromnego dinozaura? Ale potem pomyślała: “Czy zawsze będę się bała? Czy jestem niedźwiedziem, czy może myszką?” Ta myśl dodała jej otuchy i postanowiła odważnie wyruszyć następnego ranka.
Następnego dnia jej siostra Gem przyszła, aby dotrzymać jej towarzystwa do wielkich dębów, nad którymi pluskał się mały górski strumień. Las był piękny, a Betty rozmawiała o wielu rzeczach, wskazując na wiewiórkę, która siedziała na kamieniu podobnym do płotu, obserwując je, oraz na pszczoły, które zbierały bogaty pyłek do swojego ula. Ale wkrótce dotarły do wielkich dębów. Betty pocałowała Gem na pożegnanie i powiedziała: “A teraz pójdę prosto naprzód i nie zawrócę ani razu. Gdy dotrę do końca mojej podróży, usiądę na brzegu wielkiej rzeki, aż przyjdziesz.” Betty odważnie stanęła na samym końcu ścieżki, gdzie woda falowała nad kamieniami wielkimi jak ona sama. Odwróciła się, a z ostatnim uśmiechem do siostry, rozpoczęła swoją podróż.
Czuła się trochę samotna, gdy zobaczyła małe stworzenie, które zmagało się, jak tylko mogło. Nie było większe niż kociak, a jego długie uszy opadały smutno, gdy skakało. “Ojej!” powiedziała Betty. “Jesteś nawet mniejszy niż ja. Co się stało z twoimi uszami?”
“O, dzień dobry, Pani,” odpowiedziało małe stworzenie grzecznie. “Byłem tak zawstydzony, bo włożyłem je w chleb owsiankowy zeszłej nocy. Kiedy się obudzę rano, oczekuję, że odwiedzi mnie wiele gości.”
“Bardzo mi przykro to słyszeć,” powiedziała Betty delikatnie. “Mam nadzieję, że oni wkrótce przyjdą.”
“Jestem pewny, że przyjdą,” powiedziało stworzenie podekscytowane i skoczyło w powietrze. Potem, trochę czerwony, dodał: “Ale, Pani, gdy moje towarzystwo jest bardzo, bardzo wspaniałe, skaczą w powietrze kilka razy.” Podczas gdy to mówił, mały żółty kwiatek, którego zjadał, przeszła między jego wąsami i trochę go łaskotał. Nie mógł powstrzymać się od wypowiedzenia: “Mumblety bee.” Potem jego głos stał się ostry: “Mumblety bee, mumblety bee.”
“Myślę, że jesteś bardzo grzeczną małą króliczką,” powiedziała Betty. “Ale muszę iść dalej, ponieważ mama chce, abym doszła aż do wodospadu w pobliżu wielkiej rzeki.”
“O, tak! Tak jest!” powiedział królik, skacząc szybko dalej.
Betty szła bardzo dobrze w ten pierwszy dzień, nie przejmując się ani jeleniem, ani dzikim świnią, które zjeżdżały w dół stromej skarpy. Ale gdy nastała noc, sytuacja stała się zupełnie inna. W oddali zobaczyła “światła domowe” migoczące i ćwierkające, ale nie dźwięki domowe, które wydawały się mówić: “Gdzie, na miłość boską, jest miód? Czas na to, abym kogoś zbeształ!” i “Dlaczego nie gotujesz krótszych porcji!” Ale nagle Betty poczuła okropne kumkanie za krzakami, co sprawiło, że nawet żaba się zatrzymała, a Betty zaczęła uciekać w innym kierunku.
Betty czuła się bardzo samotna, robiąc to, i nie mogła powstrzymać łzy, która spłynęła w dół, aż była całkiem mokra z obu stron swojego malutkiego wilczego brązowego nosa. “Jestem zbyt, zbyt mała,” rozpoczęła, i chciała głośno zapłakać. Ale potem pomyślała o dużych niedźwiedziach z bajek dla dzieci i przestała. “I nie ma sensu płakać,” podsumowała po chwili. “Po prostu muszę znosić te rzeczy.” Dlatego otarła oczy, jak najlepiej potrafiła, i zacisnęła zęby z myślą: “Czas na coś kolejnego.”
Jasno i wcześnie następnego dnia wyruszyła ponownie, aby podążać za strumieniem. Ale—następstwa były wszędzie wokół Betty, a ona stała nieruchomo przez, myślę, cztery lub nawet pięć minut, zanim mogła podjąć decyzję, by przejść przez nie. Nawet gdy dzika świnia przeszła obok, nie mogła powstrzymać się od zasmarkania, bo były to wielkie niebezpieczne potwory. Ale w końcu zaczęła się przekonywać, myśląc: “Tak, tak! Wiem, że jestem bardzo mała, i, tak! Tak! Nie zamierzam płakać z tego powodu. Te lęki są czasami konieczne!”
Nie spotkała nikogo bardziej niepodobnego do małego królika niż dwa dziwne wiewiórki, które przeskakiwały z gałęzi na gałąź, wydając dziwne dźwięki. Gdy Betty podeszła do nich,
“Co byście zrobili, dwaj mężczyźni, pod takimi tandetnymi wysokościami? “Obaj by rozmyślali.”
“Najdziwniejsze istoty, jestem pewna,” westchnęła Betty do siebie. “Naprawdę chciałam zapytać, czy jestem daleko, daleko od domu.”
Czułaby się znacznie bardziej samotna w tym wszystkim, gdyby nie jakieś kolorowe stworzenie, które skakało po ścieżce wesoło, w radosny sposób, w jaki szczury mają w starych opowieściach.
“Jak masz na imię, szanowna siostro?” zapytała ją, delikatnie dotykając Betty w policzek.
“Mumblety bee, mumblety bee,” zaskrzeczał nieprzytomnie.
Wtedy Betty zebrała całą swoją siłę oburzenia. “Nie jestem grzybem! Jestem Niedźwiedziem, i to bardzo szanowanym!”
Ale Słonecznik swoimi gadułami przezwyciężył wszystkie łzy Betty, ponieważ była niezwykle zachwycona grzecznym zainteresowaniem, które, dobrodusznie pytając o zdrowie Kwiatu jeszcze raz, na koniec odpowiedziała, że najlepsi sąsiedzi “nikt inny, jak tylko wolni, by służyć najlepszym miejscem za twoim liściem,” zabrała młode pszczółki do domu.
“O, Betty, jak szczęśliwa jestem, że cię widzę!” krzyknęła Gem, prawie dusząc ją z radości. “Czy nie czułam, że na pewno wrócisz, chociaż mogłabyś się tu i ówdzie trochę przestraszyć? Poza tym teraz wiesz, że ta długa wędrówka jest naprawdę łatwa dla ciebie!”
“Tak! Tak! Cieszę się, że znowu jestem w domu, ale och, to był taki wspaniały dzień w lesie, że nie potrafię powiedzieć, jak pusto wygląda być w jednym odcieniu na poddaszu!” a Betty nie dbała, czy to naprawdę było piękne poddasze, bo z wszystkich rzeczy najbardziej zapomniała o kolorach, ptakach i kwiatach, które widziała.
Ta historia byłaby niekończąca, gdybyśmy mieli rozwodzić się nad wszystkimi kolejnymi dniami, w których jej grzyby były umieszczane przez ten obcy kwiat i bardzo grzecznie potrząsane, lub jak Betty i jej siostry wymieniały wizyty z przędzą-kozą.
Z czasem każda wizyta była dla niej bardzo korzystna; bo każdy kwiat, gdy do niego podchodziła, i każde zwierzę, ptak lub pszczoła recytowały nazwę drzewa orzechowego dla następnego miejsca na jej drodze, lub opowiadały jej, jak rośliny potrzebowały słońca lub cienia, które mogła zrozumieć później.
Betty miała trochę kłopotów z jeżem lub dwoma, które ta zdradziecka historia mogłaby wydawać się widzieć wcześniej, a także z motylem w tanecznych krokach. W końcu jednak przyszła do znajomości z jej lasem całkiem dobrze i uznała się za zapoznającą się z różnymi gatunkami torti-groszów z ich kamiennymi chrabąszczami, jak krasnale, i Taranti-Zachowanie z końcami odciętymi.
“Po wszystkim,” pomyślała czasami, “to było naprawdę dość aroganckie z mojej strony myśleć, że mogłabym je wszystkie poznać po jednodniowej podróży, lub znów, że nawet poznanie ich wszystkich nigdy, jak sądzę, by mnie nie opuściło; jestem pewna, że były wszystkie zadowolone, gdy mnie zobaczyły, a ja zadowolona znowu je zobaczyłam.”
Uważała to za największą zaletę, że nauczyła się, gdy drżała w obcym lesie, jedynie musi usiąść pod drzewem hem-lock, nawet po stronie Bronx, prosto w górę do Klonu Konnego i przyjść wszędzie indziej od strony wschodniej; ale była długo wzdychająca, gdy odkryła, że nie pamiętała, by kiedykolwiek widziała ją, twoją niedźwiedzicę na Małej Drodze nad głową, ponieważ nie zamartwiał się; w przeciwnym razie mogłaby łatwo z nim porozmawiać po francusku, jeśli nic innego; a nasza dzika zwierzyna-przewoźnik tam ją zostawiła.
Betty była młodsza od swojej brązowej sierści, gdy wróciła do domu z jedzenia leśnego, niż wtedy, gdy była w drodze. Czuła się znacznie bardziej wdzięczna wszystkim swoim znajomym, niż Betty była wdzięczna za ich gościnność: “Jakby to było, gdybym przegrała to wszystko?” była jej stała solilokwacja.
Ale zanim odłożę tę historię znowu, chciałabym wytłumaczyć, że, chociaż życzyłabym sobie, by była lepsza, to nie jest to żadne tłumaczenie na taki sam brak. To czysta, czysta pustka wszystkiego. I będąc tak, życzyłabym sobie, by dwa ostatnie rozdziały nie były koniecznie odrywane u dołu, ale które widziałaś sama w niższych wiekach wśród różowych kwiatów, które wyciągnęły białe-sygmuny w kwiaty, które były osładzone.