Jakiż to był upalny dzień dla Benny’ego Bobra, gdy przechodził przez swoje codzienne zadanie gryzienia gałęzi i konarów z drzew rosnących wzdłuż brzegu Rzeki Busy!
„Co myślisz, że zamierzam zrobić z tymi?” zapytał swojego kuzyna, Jimmi Skunksa, który dotarł do niego z Tryskającego Basenu.
„Nie wiem. Co zamierzasz z nimi zrobić?” zapytał Jimmi Skunks.
„Zamierzam zbudować tamę nad dużą kałużą, która znajduje się za starym sadem,” powiedział Benny Bóbr.
„Nie mówisz o tej wielkiej kałuży, o którą farmer Green pokłócił się z człowiekiem na wzgórzu zeszłego lata w sprawie dziesięciu nowych grzęd do jego kur? To musiało zająć ci dni i dni tylko, aby zbudować tamę na to, Benny.”
„To wszystko było zeszłego lata,” wyjaśnił Benny. Następnie dodał: „Teraz wygląda tak samo jak wtedy, tylko teraz w miejscu dużej kałuży jest porządne jezioro.”
Benny upuścił gałęzie, które miał w pysku, i podszedł do wierzby, która rosła blisko. Usadowił się na brzegu z ogonem w wodzie i opowiedział Jimmiemu Skunksowi o tym wszystkim.
„Ach, widzę! To bardzo szczęśliwe, że farmer Green miał te kłopoty zeszłego lata,” powiedział Jimmi Skunks, „w przeciwnym razie tej wiosny nie byłoby tam jeziora. Będzie to wspaniały nowy dom dla ciebie.”
„Tak,” powiedział Benny, „i zamierzałem przyjść kilka razy tej wiosny i popracować nad tym, ale miałem tak wiele rzeczy do zrobienia i tyle nudnej, deszczowej pogody, że nie wystartowałem.”
Benny czuł się bardzo zawstydzony, przyznając się do tego wszystkiego Jimmiemu Skunksowi.
„Widzisz,” kontynuował, „teraz muszę to wszystko zrobić w pośpiechu. A wczoraj zrobiłem z tego doskonałe zamieszanie – och, zamoczyłem się i przemoczyłem od momentu, gdy zacząłem dziś rano!”
Na prawdę, wyglądał dość komicznie, ponieważ był mokry do skóry, podczas gdy ziemia była całkiem sucha tylko kilka kroków od niego. Jim Skunks ledwie mógł powstrzymać śmiech, gdy Benny mówił.
„Być może dzisiaj zrobisz dokładnie to samo,” powiedział poważnie. „Wtedy możesz iść pływać. To jedyna zabawa, jaka jest w mokrym w końcu.”
Po chwili Benny podniósł gałązki i ruszył w stronę dużej kałuży. W pośpiechu zaczął je układać bardzo niezdarnie ponad powierzchnią wody, nie myśląc o właściwym sposobie ich łączenia. Skoczył na szczyt tamy, gdy skończył, i zatańczył salsę, aby udowodnić, jak solidna jest, a po kilku dobrze umieszczonych uderzeniach swojego mocnego ogona, Benny Bóbr był całkowicie pewien, że wszystko jest w porządku.
I Benny był tak pewny, że usiadł i zaczął jeść wszystkie pyszne delikatne gałązki, które przyniósł.
Nagle, Pop! poszła jedna strona tamy. Została rozerwana przez nieostrożną pracę Benny’ego. Ach, co za plusk! Nie zatrzymał się, aby zobaczyć, co się dzieje, tylko popłynął w dół rzeki najszybciej, jak potrafił, aż spotkał dwóch swoich kuzynów Knottsów i wszyscy troje wrócili, aby zobaczyć, co się tym razem wydarzyło.
Znaleźli tamę w wielu kawałkach, a jezioro całkowicie osuszone z kałuży. Trzej kuzyni próbowali przez cały dzień, ale mama Bóbr musiała upomnieć Benny’ego za zniszczenie jego tamy wczoraj. Dlatego mamy dzisiaj to powiedzenie:
Nie wolno się spieszyć i działać bezmyślnie.