Cześć! Mam na imię Bella i jestem małym zajączkiem. Mam najcutejsze małe łapki, jakie można sobie wyobrazić, a uwielbiam wigować nosem. Mieszkam w norze tuż obok urokliwego strumienia w pięknym Zaczarowanym Lesie. Czy kiedykolwiek tam byłeś? To najpiękniejsze miejsce, jakie mogę sobie wyobrazić. Drzewa są wysokie i zielone, kwiaty kwitną w wspaniałych kolorach, a powietrze zawsze wypełnia muzyka—muzyka wydawana przez ptaki, żaby, a nawet szelest liści. Tak, to bardzo wyjątkowe miejsce!
Jednak czasem pragnę być w innym miejscu. Myślę, że las jest zbyt duży i pełen dziwnych miejsc i głosów. Grzyby przy strumieniu wieczorem są bardzo piękne, ale czuję się zbyt nieśmiała, aby tam pójść sama w ciemności. Teren pełen trawy niedaleko mojego domu wygląda z daleka tak interesująco, ale ojej! Czy możesz sobie wyobrazić, ile strasznych rzeczy może cię tam przestraszyć? I jak daleko jest zarośnięta łąka od mojego domu! Czasami boję się odwiedzić moich drogich przyjaciół Timmy’ego i Tilly, którzy siedzą na ich wspaniałym drzewie.
“Musisz wyjść w świat, mała Bello,” świergocze Mądry Stary Tatuś Opposum, który mieszka po drugiej stronie strumienia. “Brakując ci wielu najlepszych rzeczy w życiu, pozostając w domu.” I staram się w to uwierzyć.
Czasami patrzę w małe lustro, które dała mi babcia. Patrzę na moje długie, miękkie, białe futerko, jasne lśniące oczy, różowe, uśmiechające się buzię, i myślę, że jestem bardzo ładnym zajączkiem. Chciałabym wyjść i bawić się z innymi zabawnymi stworzonkami oraz eksplorować urokliwy las. Słyszę tyle ćwierkania i zamieszania od ptaków uczących się latać. Mama bażanta woła swoje potomstwo: “Bębnij, bębnij, bębnij!” woła. Przypuszczam, że to jej sposób na powiedzenie “Pośpiesz się”. Tylko pomyśl! Małe przepiórki zostają wypuszczane z wygodnych gniazd tutaj w mojej okolicy w ten piękny dzień.
Małe stópki Quasiego i Kai stukały o ziemię, gdy wychodziły ze swoich schronów, ale jeśli zobaczą chociaż cień, znowu chowają się pod liśćmi, przerażone jak tylko mogą. O, jakie to odważne małe stworzenia! Jestem pewna, że czują się bardzo dziwnie, gdy pierwszy raz opuszczają swoje gniazda.
I tak, jak już powiedziałam, bardzo bym chciała być odważna i krok po kroku odwiedzać różne miejsca. Słyszałam wiele o wspaniałości lasu. Ale jak mogę to zrobić? To wszystko jest dla mnie takie dziwne, a kto wie, jakie niebezpieczeństwa mogą czyhać na mojej drodze?
Możesz zapytać, dlaczego mówię ci o tych rzeczach. Powiem ci dlaczego. Dziś zamierzam udać się w miejsce, gdzie nigdy wcześniej nie byłam. Chcę, abyś poszedł ze mną.
Spojrzałam w moje małe lustro, wygładziłam miękkie białe futro i uczesałam mój puszysty ogonek tak ładnie, jak potrafiłam. Ustawiłam swoje dwa równe uszka, tak że jedno stało prosto, a drugie przechylało się do przodu. Chciałam stworzyć jak najładniejszy widok i oczywiście miałam serce w tym, co robiłam.
Dziś było tak gorąco, że nie wiedziałam od czego zacząć. Postanowiłam iść na szczyt wysokiego wzgórza, gdzie mieszkają moi przyjaciele Timmy i Tilly. Tak, zamierzam iść. Myślałam: często w nocy słyszałam słodki śpiew małego brązowego ptaszka o głosie trąbki, który mieszka na trawiastej łączce. Wiem, że mogłabym go usłyszeć, jeśli stałabym cicho nad strumieniem.
Tak, zamierzam iść. W jakiś sposób czuję, że powinnam. Nie mogę się z tym pogodzić, trzy psotne myśli przelatują przez moją głowę wszystkie naraz.
Ale nie martw się! Nawet jeśli się boję, jestem pewna, że będę czuła się odważna i pamiętana. To będzie dla mnie dobre. Wiesz, czasami wszędzie chodzimy, aby zadowolić innych, jednocześnie zadowalając siebie i widząc cudowne rzeczy. Wciąż bardzo cieszy mnie widok mamy, kiedy skaczę do niej, aby zapytać, co powinnam robić.
“Kochana Mamo,” powiedziałam, “dzisiaj wspinam się na Trawiastą Łąkę.”
Właśnie kiwałam głową na “Tak”, gdy nagle w mojej łapce poczułam ukłucie. Ojej! Co to? Co! Ty też wrzasnąłeś? Nie widziałam, co to było, więc położyłam drugą łapkę na ziemi.
“Kolczak! Ojej, kolczak!” powiedziałam. Mama delikatnie go wyjęła. Była bardzo blisko, kiedy go znalazłam. Ale moje małe serce przestało skakać. Co! Idziesz też? Czy nie wolałbyś powiedzieć, że nie miałeś okazji? W porządku! Pójdziemy razem.
Kiedy dotarłam do dużego drzewa na polu, czułam się trochę dziwnie, tak daleko od domu. Ale kiedy dotarłam do drzewa Timmy’ego i Tilly, jakiż tam miły chłodny wiaterek powiał! Jeden mały różyczka, która wspinała się na drzewo, współczuła mi drżąc przez całą drogę i machała swoimi liśćmi jak wachlarzem dla mnie. Tak Tilly zasnęła kilka dni temu.
Ale, ojej, zapomniałam o małych ptaszkach. Gdy skoczyłam do małego pudełka, gdzie jadły, nie mogłam powstrzymać drżenia. Powinieneś był widzieć, jak bardzo zaskoczyła mnie jedna mała porcja! Trzy małe dzioby otworzyły się tak szeroko, a nagle, na moich stopach, potknęłam się o śmieszny mały okrągły przedmiot. Co myślisz, co to było? Cóż, to były szypułki z orzecha, które spadły z uwagi jednego z oratorskich panów (to przezwisko, które Timmy i Tilly nadały krukom). To wszystko. Ale naprawdę bardzo mnie to zaskoczyło.
Czy chciałbyś wiedzieć, co usłyszałam? Cóż, to była piękna piosenka “Gwiaździsta Noc” śpiewana pięknie przez małą Larkie.
“Moja mała przepiórka,” powiedziała Mama, “śpiewała tak niedawno, zanim nastała zima. Śpiewała tak głośno, a pogoda była tak łagodna i nie było śniegu, niedługo potem.” I tak opowiedziałam Timmy’emu i Tilly o piosence i o domku małej Larkie.
Małe, niebo niebieskie, słodko pachnące, niebojące się chłopaki skakały tam i z powrotem po trawiastej łączce. Skórzane skrzydła przelatywały tu i tam, jakby bały się, że ich ładne skórzane ubrania pokryją się kurzem. Obok gniazda kukułki leży długi, puszysty kawałek bawełny przy drodze. Tak, pamiętam, kiedy Kate i Dick przyszli bawić się przy strumieniu, i jak śmiali się z kłaczków bawełny zdmuchiwanych przez pszczoły.
Z czasem, tak się napełniliśmy potencjalnymi przygodami, że obiecaliśmy sobie spotkać się tam o zachodzie słońca. Czy ty też przyjdziesz?
No! Do widzenia! Nasze małe stópki mają tę samą drogę do pokonania, a ja skaczę trochę naprzód. Co? Zamierzasz wsadzić małe stópki swoich towarzyszy na kamień młyński? Cóż, może!
Mały Timmy i Tilly już zeszli w połowie z drzewa, wybrali wilgotną trawiastą ścieżkę. Wolę skakać w dół po szarym kamiennym, nachylonym pniu. Zapomniałam opowiedzieć ci o panu Kruku, który obserwował zaręczyny rodziców małego Quasiego i małego Kai’a, a który także wysłał mi wiadomość o pogodzie. To on znalazł nas, małe stworzenia na końcu pola. Mali chłopcy powiedzieli, że nadszedł czas wracać do domu, ponieważ wieczór trwał już chwilę.
Po wszystkim widzisz, że nie udało mi się ruszyć do odległej części lasu, jak moje serce mi kazało. To potwierdza, co powiedziałam dzisiaj rano—muszę iść i udowodnić swoją odwagę krok po kroku.
Nie będziesz mówił ani śpiewał o tym, co ci powiedziałam, prawda? Wiesz, że nigdy nie odważyłabym się wyjść w wielki świat sama. Obawiam się, że wciąż jest zbyt dziwny, a nasza nora zbyt ciepła i dobra. W każdym razie, ustalimy czas wkrótce. Miesiąc stąd—w październiku, co jest bardzo blisko, i gdy będziesz szczęśliwy, będąc w domu pod śniegiem, który opada i leży w wielkich białych kupach; ale—dobranoc! Do widzenia!